Opustoszało niebo
Opustoszało niebo – nie ma już śmigających po nim sierposkrzydłych sylwetek.
Brakuje mi tych radosnych band ganiających po wieczornym nieboskłonie, polujących gromadnie lub pojedynczo i wrzeszczących przenikliwie oraz z całych sił. Dla mnie zawsze są uosobieniem takiej wielkiej radości istnienia 🙂
Jerzyk
Jerzyki odleciały od nas w pierwszej dekadzie sierpnia, a około 15 sierpnia opustoszały łąki.
Tutaj był pożegnalny wieczór 🙁
Bocian biały
Ale przecież jeszcze jest lato i ciągle tyle się dzieje! Na przybalkonowych floksach, w mrokach nocy, buszują zawisakowate motyle; jak kolibry szybko machają skrzydłami i zawisają w powietrzu, żeby pożywić się kwiatowym nektarem.
A rośliny mobilizują wszystkie siły, aby wykształcić owoce wypełnione cennymi nasionami; te ostatnie są przecież gwarancją istnienia gatunku. Kształty owoców są nieraz niezmiernie intrygujące i przyciągają wzrok z daleka. Takie misterne dzieła sztuki!
Naparstnica zwyczajna
Gruszyczka mniejsza
Przytulia wonna, marzanka wonna
Kuklik pospolity
Konwalijka dwulistna
Zawsze niezmiernie się cieszę, gdy widzę owocujące rośliny chronione; jest realna szansa, że będzie ich więcej.
Lilia złotogłów
Intensywne sierpniowe słońce maluje kolory. Gdy owoce będą barwy dojrzałego wina, zacznie się ptasia uczta. Ja także, przechodząc, zawsze zrywam garść tych smacznych, soczystych pestkowców. To przecież taka esencja słonecznego lata 🙂
Czeremcha amerykańska
6 komentarze - Opustoszało niebo
Komentarze zostały wyłączone.
Aż dziw bierze jaki ogrom form i kształtów wykształciła natura. I chwała jej za to.
I dlatego, od zawsze, natura inspiruje człowieka 🙂
A u mnie, we Wrocławiu, jerzyki jeszcze są. Co prawda widuję tylko pojedyncze osobniki, a nie liczne stadka, jak na początku lata.
Specjalnie dzisiaj zwracałam uwagę na niebo i nie zauważyłam ani jednego; latają tylko jaskółki oknówki. Chociaż w poprzednich latach, jeszcze około 20 sierpnia, pojedyncze jerzyki także widywałam. Ostatnio u nas trochę popadało i może ci maruderzy, za owadami, przeleciały tam, gdzie nie pada.
Te jesienne obrazy lata i u mnie są piękne. Zawsze waham się, czy już ścinać niektóre badylki, czy jeszcze zostawić. Bociany widziałam tylko raz w tym roku. Na moim balkonie zawsze za to są sroki, jest ich mnóstwo 😉 I krzyczą okropnie, szczególnie, jak się woda skończy w poidełku.
U Ciebie Krysiu jest prawdziwa feeria radosnych barw!
Bociany widuję najczęściej, jak przemieszczam się drogami wśród łąk; i takie łąki bez boćków są teraz strasznie smutne 🙁
Sroki wiedzą, że mogą na Ciebie liczyć i od razu alarmują; to są bardzo mądre i towarzyskie ptaszyska 🙂