Kukułka mnie okukała
Las nadal jest rozśpiewany, a głos zięby jest jednym z najczęstszych.
Las nadal jest rozśpiewany, a głos zięby jest jednym z najczęstszych.
Wkraczam do lasu i momentalnie otacza mnie zapracowany tłum – jakbym wkroczyła do innego świata, pełnego ruchu i światłocieni.
Pełzacz leśny, gniazdujący w pęknięciach i uchyłkach kory, z zadziwiającym zainteresowaniem ogląda dziuplę; chyba jest otwarty na innowacje 🙂
Las tętni głosami. Otaczają mnie świergoty, świsty, pogwizdywania, brzęczenia. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się wiosenne karmicielki – wierzby iwy. Zlatują się do nich gromadnie wygłodzone motyle oraz różne gatunki pszczołowatych.
Po miesiącach przeważającej szarości z zachwytem patrzę na cud wiosennego wybudzenia! Na te kruche istoty na równie delikatnych kwiatach. Przetrwały zimę pod opadłymi liśćmi, w dziuplach, norkach, jamkach, …
Niebo robi się coraz częściej błękitne i wreszcie pojawiają się klucze powracających wędrowców. Ogromna radość dla migrantów i tubylców 🙂
Późnym latem wybraliśmy się na grzybobranie. Deszcze wreszcie popadały – może nie za obfite, ale kilka razy – wiec grzybnia powinna nasiąknąć wilgocią, sprężyć się i wydać owocniki. Chociażby takie 🙂
Niebieskości i brązy tworzą magię zimowego lasu, a malarzem jest, jak zawsze, słońce.
Jest ciepło – 12 stopni Celsjusza, godzina prawie 22, 31 grudnia. Krajobraz jest jesienny i nie ma nawet śladu zimy.
Las otula grudniowy mrok. Posypka ze śniegu nadaje mu odświętny i jednocześnie bajkowy wygląd.
Listopadowe poranki budzą się w mgielnych, odrealniających świat, szarościach.