Słoneczko w szarościach
Las jest mglisty i solidnie nasiąknięty wilgocią z topniejącego śniegu. Taka rekompensata za upalne i suche lato – cieszę się z każdej kropli wody 🙂
A śnieg czasami jeszcze nieco sypnie 🙂
W takiej to kurzawie na wierzbowy krzak sfrunęła gromadka żerujących ptaków, kulek z waty z długimi ogonkami. Udało mi się złapać ostrość na jednym z nich.
Raniuszek
Ptak błyskawicznie spenetrował kilka gałązek w poszukiwaniu owadzich jajeczek, larw i poczwarek.
Po chwili stado, z charakterystycznym świergotem, przemieściło się dalej.
A płatki śniegu przestały wirować.
Obok mnie przysiadła sikora z widocznym przejaśnieniem na skrzydle. Taki moment, jedno zdjęcie.
Sikora czarnogłówka, czarnogłówka
Z sosnowej gałęzi w koronie drzewa odezwał się kowalik.
Zaćwierkała sikora bogatka.
A potem kolejna – w końcu luty to początek godowych śpiewów bogatek; oznajmiają przedwiośnie 🙂
Zza chmur wysunęło się słońce i podświetliło taką barwną kruszynkę 🙂
Aż dziw, jak jej upierzenie tak znakomicie wtapia się w dno lasu.
Bogatki to takie radosne leśne duszki, śpiewające zawsze, gdy tylko błyśnie słońce. Każda z nich to codzienne słoneczko w szarościach jesienno – zimowych.
Czyż nie tak?
Jeżeli brakuje nam ciepłych kolorów – to zanim wybuchnie wiosna – zapraszam do niedawnego, jesiennego lasu 🙂
6 komentarze - Słoneczko w szarościach
Komentarze zostały wyłączone.
Ależ Ty te ptaszyny wypatrzeć potrafisz! Zdjęcie raniuszka niesamowite. Fajny kontrast.
Las jeszcze jednak smutnawy, szarawy. Na szczęście ostatnio chyba całe dwa dni słońca były 😉
Praktyka robi swoje – faktycznie jestem wrażliwa na każdy ruch w otoczeniu 🙂
U nas z pogodą jest podobnie, ale nawet na dzisiejszym spacerze jeszcze widziałam w lesie śnieg; ale to już resztki. A na niebie coraz więcej kluczy ptaków 🙂
O pogodzie to strach pisać ;-))) Takie lutowe wariactwo, że aż się boję myśleć, co dalej.
U mnie stada krzyczących kluczy nad glowa, ja jednak nadal nie za bardzo nauczyłam się je rozróżniać. Szkoda, ale ja nie mam jakoś super pamięci wzrokowej.
Inna rzecz, że one po prostu ciesza, nawet jak nie wiemy co to za gatunek 🙂
Taki ciepły luty to kolejna wielka anomalia, a tak się wcześniej cieszyłam, że ta zima jest nieco bardziej normalna, bo spadło więcej śniegu 🙁
Dobrze, że już będzie marzec i te wszystkie, tak radosne sceny, stają się bardziej typowe. I można je podziwiać bez jakiegoś podświadomego niepokoju i lęku.
Masz przepiękne widoki, a wędrujące stada można rozpoznać po ich podnieconych pokrzykiwaniach 🙂
Witaj Halinko, uwielbiam Twoje leśne opowieści i jestem zachwycona zdjęciami.
Cudnie uchwycone raniuszki i sikorki, a wiem, że nie jest to łatwe 🙂
Pozdrawiam Cię cieplutko, wszystkiego dobrego!
Fotografowałam padający śnieg, a na krzak sfrunęły raniuszki; byłam dla nich, jak pień drzewa 🙂
Takie sytuacje, jak ta z raniuszkami pokazują, że nie ma złej pogody, aby zaobserwować i utrwalić coś ciekawego w przyrodzie – obie dobrze o tym wiemy 🙂
Dziękuję i życzę pięknych nowych odkryć 🙂