Nieustanna ciekawość
Para kruków co jakiś czas pojawiała się w polu widzenia – odprowadzałam je wzrokiem i wreszcie udało mi się zlokalizować kępę drzew na której przysiadły. Czy „wyłuskam” je z zieleni? No i są :)))
Para kruków co jakiś czas pojawiała się w polu widzenia – odprowadzałam je wzrokiem i wreszcie udało mi się zlokalizować kępę drzew na której przysiadły. Czy „wyłuskam” je z zieleni? No i są :)))
Siąpi mgła, a mój wzrok przyciągają soczyste i żarzące się owoce.
Jak można, od czasu do czasu, nie posmakować tych kwaśnych jagód? Toż to taki rarytas! Szłam, podziwiałam, objadałam się 🙂 czytaj dalej
Listopad wreszcie uwolnił liście – liść opadł, i to niejeden 🙂
Nieruchoma sylwetka tkwiła, jak dekoracja, wśród martwych pni w bobrowym stawie. Przez pięć minut obserwacji były wyłącznie minimalne ruchy głową. Pierwsza myśl – gęś? I błysk – przecież to wyrośnięte „brzydkie kaczątko”!
Pnie drzew są rozświetlone późnopopołudniowym słońcem. Jest ono już bardziej wielkoduszne i tak straszliwie nie pali. Słoneczne plamy wędrują po ścianie lasu.
Las jest mglisty i solidnie nasiąknięty wilgocią z topniejącego śniegu. Taka rekompensata za upalne i suche lato – cieszę się z każdej kropli wody 🙂
Bure chmury rozsunęły się i słońce zalało las. I, na moment, wyciągnęło z szarości ptaka, którego stukot roznosił się po lesie 🙂
Nadrzeczna łąka, zalana popołudniowym słońcem, wita mnie jesienną rudością i wiązówkami błotnymi.
Wkraczam do lasu i momentalnie otacza mnie zapracowany tłum – jakbym wkroczyła do innego świata, pełnego ruchu i światłocieni.
Pełzacz leśny, gniazdujący w pęknięciach i uchyłkach kory, z zadziwiającym zainteresowaniem ogląda dziuplę; chyba jest otwarty na innowacje 🙂
Niebieskości i brązy tworzą magię zimowego lasu, a malarzem jest, jak zawsze, słońce.