Las miedzianozłoty
Opalizujący w jesiennym słońcu ptak balansuje na brzozowych gałązkach w poszukiwaniu owadzich jajeczek, larw i poczwarek.
Raniuszek
Resztki starych liści płoną karotenoidami.
Grubiutkie, szyszkowate owocostany powoli rozpadają się i uwalniają ok. 2 mm orzeszki opatrzone skrzydełkami. Usłużny wiatr przenosi je na leśne pobocza, prześwity i zręby.
A drzewo jest już przygotowane do kolejnej wiosny – wykształciło cieniutkie kotki (kwiatostany) męskie. I w drugiej połowie kwietnia, gdy z malutkich orzeszków będę kiełkować młode brzózki, z kotków męskich wysypią się chmury pyłku i z wiatrem dotrą do właśnie powstałych kotków żeńskich. I po zapłodnieniu, w tworzących się nasionach, pojawią się zawiązki kolejnych drzewek.
I tak to życie stara się przetrwać 🙂
A migrujący szpak delektuje się jesiennym wyciszeniem. I dumnie prezentuje swoje nowe upierzenie zdobione białymi perełkami 🙂
Na granicy lasu i ludzkich siedzib odpoczywa pękaty grubodziób.
Raniuszek „aniołek” podrywa się w listopadowym zachmurzeniu.
Wiatr podwiewa piórka zadziwionej sikorze bogatce 🙂
Nade mną przelatuje kruk z pary sprawdzającej, czy przypadkiem nie poluję; co i rusz lustrują, czy nie zostawiam reszek do jedzenia.
Pień sosny zostaje poddany szczegółowym oględzinom przez bardzo skupionego kowalika.
W jesiennych brązach pasie się sarnia mama z podrośniętymi młodymi.
Gdzieś z boku „cmoka” na mnie zaskoczona wiewiórka. Niektóre z nich są chętne do rozmowy – i tak sobie nieraz jakiś czas „pocmokamy”; ta jednak nie jest gadatliwa 😉
A jesień pyszni się barwnym końcem wegetacji.
Na pocieszenie sypie, jak koralami, pięknym śluzowcem – kędziorkiem mylnym.
A potem daje upust swojej żałości w kapiącej szarudze.
Ekspresyjność życia i kolorów powoli się wycisza. Nastaje czas wytchnienia.
6 komentarze - Las miedzianozłoty
Komentarze zostały wyłączone.
Czekałem Halinko na Twój nowy wpis i jest.Jak zwykle cudowne zdjęcia z piękną polszczyzną opisu. Czekam na następne wpisy…
Bardzo się z tego cieszę i dziękuję 🙂
Witaj Halinko!
Piękne zdjęcia. Jesień to moja ulubiona pora roku, nie sposób nie zachwycać się kolorami 🙂
A w tym roku natura rozpieszcza nas wyjątkowo długim czasem z kolorowymi liśćmi.
Kędziorek naprawdę śliczny, chyba go jeszcze nie spotkałam, bo trudno go zapomnieć 🙂
Jak zwykle zachwycił mnie Twój piękny, poetycki opis jesieni.
Pozdrawiam ciepło,
Anita
Bardzo lubię nostalgiczna jesień, ale chyba trochę z nią konkuruje wiosna. Ta ostatnia to taki, dla mnie, czas radości – ciągle coś przylatuje, wyrasta, rodzi się.
Cieszę się i z kolorów, i z tego, że wreszcie przyroda się nawadnia; nawet w tej chwili kapie za oknem 🙂
Na kędziorka natknęłam się ze trzy razy, zawsze w starszych lasach, na powalonych brzozach.
Dziękuję Anitko i dalszych pięknych filmów życzę 🙂
Kędziorek niesamowity, obrazy natury jak zwykle równie niesamowite. Aż Ci zazdroszczę tego spokojnego czasu w lesie 😉
Zajrzyj do mnie proszę. Coś mi wyrosło 😉
Ten czas w lesie to taka odskocznia od innych spraw – bez tego byłoby trudniej; ale relaks pomaga 🙂
Dziękuję Krysiu, zajrzałam akurat odwrotnie 🙂