Las miodowo – bursztynowy
Las rzuca na mnie zawsze urok. O każdej porze dnia i roku, niezależnie od pogody. Słyszę świergot sikor, fletowy śpiew dzięcioła czarnego, postukiwania innych dzięciołów, skrobania kowalików i pełzaczy. I długim obiektywem znowu wychwytuję sylwetki drzew. Miało być inaczej, a jest jak jest 🙂
Zniżające się coraz bardziej słońce wyzwala magię podświetlonych pokrzyw, ostatnich liści świecących jak lampiony, potężnych pni w różnych odcieniach i mgieł napływających od rzeki.
Ponieważ las jest objęty ochroną rezerwatową, oglądam drzewa o różnych kształtach, …
… fakturach, …
… pokryte kożuchem mchów, …
… skazane na powolną śmierć przez kornika …
… i potem zaczynające swoje drugie, tak samo ważne, życie.
Pniarek obrzeżony
A dno lasu skrzy się tak potrzebnym niedawno, a teraz będącym tylko balastem, listowiem. Liście zaś, jakby chcąc podkreślić swoją wcześniejszą rangę, przybierają barwę wszystkich odcieni złota. I przez jakiś czas walczą z coraz bardziej gęstniejącym mrokiem.
5 komentarze - Las miodowo – bursztynowy
Komentarze zostały wyłączone.
Piękny tekst i jeszcze piękniejsze zdięcia.Dużo zdrowia…
Dziękuję 🙂 A zdrowie przyda się nam wszystkim.
Pozdrawiam jesiennie 🙂 Dawno Cię u mnie nie było, aż się zaczęłam martwić, ale widzę że jesteś i jak zwykle pokazujesz niezwykłe obrazy lasu.
Zastanawiałam się nad mchem na pniach drzew. U mnie na wsi wilgoć teraz straszliwa, na niektórych pniach jest mech. Czy to oznacza, że drzewo choruje?
Inna sprawa, że taki mech pięknie wygląda 😉
Także serdecznie pozdrawiam 🙂
Mchy niczego złego drzewom nie robią. Pnie drzew są dla nich tylko miejscem przyczepu – żeby być bliżej światła słonecznego. To przy jego udziale oraz z dwutlenku węgla i pary wodnej z powietrza (lub wody z opadów) wytwarzają w swoich chloroplastach cukry. Te zaś przy udziale soli mineralnych, zgarnianych z atmosfery przez wodę opadową lub zawartej w drobinach gleby przynoszonej przez wiatr, są przekształcane w potrzebne im białka, tłuszcze, witaminy i inne związki organiczne. Mchy są więc samowystarczalne i nic z drzewa nie zabierają, a cieniutkie chwytniki wnikające w szczeliny kory nie uszkadzają jej. A drzewa z mchami wyglądają malowniczo 🙂
Wspaniałe wyjaśnienie, dziękuję. Cieszy mnie to, że mchy mogą sobie być na drzewach i im nie szkodzą, bo rzeczywiście dodają urody pniom, takiej szlachetnej patyny czasu.