W towarzystwie krasul
W towarzystwie krasul spędziłam większość wieczoru.
Przywitały mnie z zainteresowaniem …
a potem dyskretnie obserwowały 😉
Gdy robiłam zdjęcie ze statywu – dzień był pochmurny, z rzadkimi rozjaśnieniami – rozległy się za mną jakieś syki i chrypienia. Odgłosy dochodziły z pustego wcześniej – tak sądziłam – bocianiego gniazda. Akurat przyleciał rodzic z jedzonkiem. No i oczywiście, zanim ustawiłam statyw i parametry, ptak wybył.
A ożywione maluchy ćwiczyły skrzydła i coś tam jeszcze smakowały.
Bocian biały
Gmerały, …
prostowały się, …
wzmacniały mięśnie skrzydeł.
Jeden z nich ostrożnie ocenił podejmowane ryzyko …
i starannie wypiął kuperek. W wiadomym celu 🙂
Nie uwieczniłam tej doniosłej chwili, bo się nie domyśliłam o co chodzi 🙂 A zdjęć seryjnych nie robię, bo brakuje mi cierpliwości do ich przeglądania i oceniania.
Pokazane powyżej sceny zaczęły się powtarzać, więc odwróciłam obiektyw w stronę innej rodziny. I objawów rozczulającej czułości.
A potem usłyszałam hałas dochodzący z bocianiego gniazda. Dorosły ptak przyleciał po prawie godzinnej (bez 4 minut) przerwie. I wyglądał szokująco! Dziób, na całej długości, miał załadowany nowym materiałem wyściółkowym.
Chwilę medytował, gdzie go umieścić.
Aż pomogła mu nudząca się młodzież 🙂
A potem zaczęła mobilizować rodzica do wyplucia pokarmu.
I co za miła niespodzianka! Ujawniło się trzecie, widocznie najmłodsze, pisklę.
I młodzież zaczęła pracowicie konsumować.
A dorosły ptak skontrolował otoczenie, …
poprawił jakieś patyczki, …
i ze spokojnym sumieniem poszeeedł 🙂
A mućki dalej kontemplowały otoczenie, i po przydługiej chłodnej mżawce, wygrzewały się w ostatnich promieniach wieczornego słońca.
A potem, jadąc rowerem, co i rusz robiłam przerwę.
I oglądałam rodzące się cudeńka 🙂
8 komentarze - W towarzystwie krasul
Komentarze zostały wyłączone.
Jejku, jak ja się cieszę, że nadal są takie miejsca, gdzie krowy i konie chodzą spokojnie po łąkach, bocianom nic nie przeszkadza w chowaniu młodych… Całym sercem kocham krajobraz rolniczy. Pozdrawiam!
Na szczęście takie miejsca istnieją, chociaż krowy i konie na łąkach to już coraz rzadszy widok. Też kocham pola i łąki, bo to krajobraz mojego dzieciństwa. Serdecznie pozdrawiam 🙂
Co to za okolice, bo wygląda mi to na Podlasie?
Bo to jest Podlasie 🙂 – okolice Brzozówek, Łapczyna.
Ojejka, jakie śliczne maluchy! <3
Bardzo fajne zdjęcia…
Pozdrawiam bardzo serdecznie i zapraszam do zajrzenia do mnie 🙂
Dziękuję i oczywiście, że zajrzę 🙂
Ha ha, jaka fajna obserwacja bocianów 🙂 Gniazdo nie było chyba zbyt wysoko, więc maluchy były widoczne.
Zazdroszczę widoku tęczy (i tych zdjęć!!) – już nie pamiętam kiedy ją widziałam. Pozdrawiam
Myślałam, że gniazdo jest puste – widocznie boćki klapnęły widząc kogoś obcego. Potem robiłam zdjęcia okolicy i zwierzaków, i czekałam pod drzewem na przejście kolejnej mżawki, i młodzież uznała mnie za niegroźną 🙂 A tęcza to taki bonus od nieprzewidywalnej pogody 🙂