Z kobiałką i aparatem
To się rozjaśniało, to kapały pojedyncze krople. Słychać było świergot sikor, stukot dzięcioła i jego pokrzykiwanie, nasilający się szelest osikowych liści, skrzypienia pni i gałęzi. Nic nadzwyczajnego, a pięknie. Zaś zarastająca droga prowadziła donikąd – w pewnym momencie się kończyła.
Las nie był wiekowy, ale za to położony daleko od jakiejkolwiek ludzkiej siedziby. I słyszałam tylko jego dźwięki. A w planach był wyłącznie spacer, z kobiałką i aparatem. Po garstkę grzybów i trochę jesiennych odczuć.
Kurki kamuflowały się wśród żółknących liści.
Zaś inne grzyby, także jadalne, udawały kolczaste kurki; link 1
Kolczak obłączasty
Lub przybierały zadziwiające kolory; link 2
Gąsówka fioletowawa
Moja kobiałka, z przyprawami do jajecznicy, jakoś mi nie ciążyła 😉
Przede mną pojawiła się niespodzianka – gałąź z zielonymi jakby szyszkami.
Olsza szara
I było coś dla spragnionego wędrowca – słodkie jagody z nutką goryczy, potężną pestką i odrobiną wilgoci.
Konwalijka dwulistna
A potem rydzowe zagłębie, z rydzami – dziadkami i aż jednym młodym owocnikiem 🙂 – link 3
Mleczaj świerkowy
Tymczasem las pociemniał, błękitne skrawki nieba przykryły ołowiane chmury, wsiąkła gdzieś złota jesień i zaczęła się październikowa szaruga.
6 komentarze - Z kobiałką i aparatem
Komentarze zostały wyłączone.
Mnie też deszcz nie przeszkadza w wędrówkach. Lubię las w lecie i w zimie, w słońcu i w deszczu.
Tylko mieszkam po drugiej stronie miasta. Niby nie dużego ale jednak. Bliżej mam nad rzekę i to moje najczęstsze wędrówki. A Twoja przyjemne z pożytecznym. Grzybków uzbierałaś trochę.
Na terenach nadrzecznych zawsze dużo się dzieje. Puszczańskie rzeki są trudniej dostępne, ale także co jakiś czas tam zaglądam. To taki inny, mniej ujarzmiony świat.
I ten fioletowy grzyb naprawdę jest jadalny!?
Zazdroszczę wiedzy. U mnie wszędzie grzyby, ale żadnego nie znam. Ładne są, to ich nie ruszam.Znowu nie zrobiłam zdjęć, ale jak zwykle zmęczenie i nadciągający zmrok gnały mnie do domu.
Jest jadalny, ale taki nietypowy grzyb najpierw biorę do dokładnego obejrzenia, kolejnym razem ewentualnie do spróbowania. I najczęściej na tym się kończy 🙂
Więc może te zdjęcia rób od razu po przyjeździe – taka rejestracja zmian aparatem 🙂
Dzień teraz za krótki, a pracy nadal mnóstwo. Szkoda czasu na zdjęcia kosztem ogrodu.
Ostatnio na kilku blogach rozmaite zdjęcia leśne. To niesamowite, jak każdy wydobywa inne, wspaniałe obrazy. A może to po prostu bogactwo natury ?
Przyroda ukazuje nam swoje bogactwo i piękno, a przy okazji koi i uspokaja, przywraca poczucie normalności. Będąc w lesie jestem wolna, wcześniej od ludzkiej obecności, teraz od zakazów. I chyba dlatego utrwalamy takie chwile – uroda miejsca zlewa się z wielkim wyciszeniem.