Pełzające po dnie
Smętne, fletowe zawodzenia rozlegają się z różnych stron klonowej niecki. Jest i sprawca intrygujących dźwięków – barwny samczyk gila. Ledwo widoczny w jesiennej pstrokaciźnie.
W tej plątaninie gałęzi i liści aparat ma problemy z ustawieniem ostrości na ptaka; jednak jego jaskrawoczerwony brzuszek ciągle przyciąga mój wzrok 🙂
Nieco dalej widać, posilającą się owocami jarzębiny i bardziej wtopioną w tło, gilową samiczkę.
Terenowe wklęśnięcie, prawie całkowicie zarośnięte i niedostępne w lipcu, …
… znowu otwiera swoje podwoje. Może także dla gili, na resztki malutkich (ok. 1 mm), ale smakowitych pokrzywowych orzeszków.
Łany podagrycznika także zamierają. Rośliny wycofują z liści do do podziemnych łodyg (kłączy) wszystkie wartościowe substancje. Żółknące liście zawierają wyłącznie specyfiki, których trzeba się pozbyć (odpowiedniki odchodów). Z czasem obumarłe szczątki rozłożą bakterie, a sole mineralne użyźnią glebę. Na wiosnę, ze schowanych pod ziemią organów przetrwalnikowych, wyrosną nowe pędy.
Podagrycznik pospolity
Wśród rzednącej roślinności ujawniają się malownicze grupy gwiazdoszy.
A po deszczu pojawia się skupisko tajemniczych śluzowców; wcześniej pełzające po dnie lasu, teraz zaczynają etap stabilizacji.
O tych dziwnych organizmach kiedyś już wspominałam.
Rulik nadrzewny
Trzy dni później radosne, młodzieńcze kolorki znikają, towarzystwo wyraźnie szarzeje, co jest niestety objawem dorosłości u większości gatunków ;-( Kolejnym etapem będzie uwolnienie zawiązków nowego pokolenia, czyli zarodników. Powstałe z nich młode okazy, wraz z nastaniem wiosny, zaczną znowu „śmigać” po lesie.
Zaś las wokół klonowej niecki także zaczyna szykować się do zimowego snu. Wszystkie cenne składniki, włącznie z chlorofilem, są odprowadzane z liści do korzeni oraz pni. Za to ujawniają się, wcześniej zdominowane przez zieleń, piękne żółcie.
4 komentarze - Pełzające po dnie
Komentarze zostały wyłączone.
Aż zdziwienie bierze że są w naszych lasach jeszcze takie miejsca nie skalane piłą i siekierą.Oby tak zostało…
Nieco dalej jest już zrąb za zrębem, czyli jest tak jak wszędzie. I zamiast mnie cieszyć, zawsze przeraża widok większej ilości grubych sosen, bo to oznacza, że to miejsce wkrótce może stać się pobojowiskiem.
Takie coraz smutniejsze czasy dla wszystkich 🙁
Absolutnie niesamowite opisy świata,znanego chyba tylko takim pasjonatom jak Ty. Piękne to, na Twoich zdjęciach wszystko przybiera inny wymiar. Tak jak piszesz, szkoda że takie miejsca giną powoli.
Dziękuję Krysiu. Chciałabym napisać coś pozytywnego. Chociażby, że wszystkiego się nie wytnie. Ale czasami mam wrażenie, że teraz jest jedno wielkie wycinanie, a kolejne będzie za kilkadziesiąt lat, jak obecne nasadzenia odrosną.