Butelkowa zieleń
Późnojesienne grzyby żarzyły się na pniach drzew. Kapelusze lśniły od wilgoci, a ciemne trzony piękne kontrastowały z resztą owocników.
Płomiennica zimowa, zimówka aksamitnotrzonowa
Lubię sezonowość. Fakt, że zjawiska powtarzają się w podobnym czasie daje poczucie stabilizacji. Równowaga ta ostatnio dosyć mocno zachwiała się, ale ja wierzę w ogromną moc przyrody. Może jest to pobożne życzenie, ale myślę – wbrew wszelkim analizom – że gdyby ludzka presja nieco osłabła, to przyroda wróci do zaburzonego rytmu. Takie cudowne, co prawda lokalne powroty, już nieraz zadziwiały naukowców.
Tylko jak osłabić tę przemoc wobec przyrody? To jest straszny egoizm i pycha myśleć tylko o dniu dzisiejszym. W jakim świecie będą żyli nasze dzieci i wnuki? Chyba tylko paniczny strach zmusi rządy do porozumienia się i wyrzeczeń.
Kolejne wędrówki głodnych ludzi, mało konkretne ustalenia szczytu klimatycznego oraz listopadowa melancholia skłaniają do refleksji.
Ale wracam do swojego lasu; ja wieczna optymistka; wątpiąca tylko chwilami 🙂
Następny nadrzewniaczek rośnie podobno przez cały rok, ale ja spotykam go począwszy od listopada do marca; zawirowania klimatyczne (susze, wiatry) wyraźnie mu nie służą.
Uszak bzowy, ucho bzowe
W zieleni mchów zabłysły cytrynowe maleństwa.
Dwuzarodniczka cytrynowa
Obumarły pień oblepiły jakieś owłosione muszle, …
Rozszczepka pospolita
… o wspaniale zarysowanych, różowawych blaszkach na spodzie.
Prawie wdepnęłam w stado tajemniczych gwiazdoszy.
Na innym padłym drzewie usadowiła się gromada wachlarzy. Ich grzbiety błyszczały jedwabistymi kręgami, …
Wrośniak różnobarwny
… a porowate spody bieliły się na ciemnym pniu.
Plackowate, pomarańczowożółte owocniki, dokonywały powolnej zamiany drewna, prawdopodobnie wierzby, w próchnicę.
Szczecinkowiec żółtobrzegi, szczecinkowiec tabaczkowy, szczeciniak żółtobrzegi
Las jest naprawdę magiczny!
Klonowa niecka stała się grzybową mekką. Inwazyjny klon jesionolistny przyczynił się do wzbogacenia miejscowej bioróżnorodności. Takie to nieoczekiwane cudeńka dzieją się w przyrodzie 🙂 Każdej jesieni osypuje się z drzew olbrzymia ilość liści użyźniająca glebę. Pnie wyginają się, łamią, obumierają. Powstaje swoista dżungla dająca kryjówki oraz miejsca gniazdowania zwierzętom, siedlisko i pokarm grzybom. Tutaj w spokoju oskubuje swoje ofiary krogulec, przesypiają dzień sarny i jelenie, żerują na obrzeżach zające, urzędują dzięcioły, sikory, raniuszki oraz cała masa ptasiego drobiazgu.
Klon jesionolistny nie zasiedla terenu obok. „Pilnują” go klony zwyczajne, jesiony, osiki, olchy, wierzby. A nieco dalej, na wzniesieniach, jest bór z sosną i świerkiem; mało żyzne miejsce, nie dla niego.
A to jest mój ulubiony, fantazyjny klon jesionolistny, pokryty starczymi guzami.
I butelkowa zieleń umieszczona na granicy tego trudno dostępnego terenu.
Tak niektórzy przedstawiciele naszego gatunku oznaczają swoje terytorium 😉
2 komentarze - Butelkowa zieleń
Komentarze zostały wyłączone.
Często zastanawiam się, czy przez fakt że mieszkasz dość blisko tego ludzkiego dramatu nie odczuwasz go bardziej. Jak ktoś nie ogląda tv, tak jak ja, nie czyta za dużo newsów, to może udawać, że może nie jest tak źle 🙁
Ale jest. Bardzo trudne te dzisiejsze czasy. Taka odskocznia od tego wszystkiego, by podziwiać cuda natury i jednak od razu lepiej. Grzybowe stwory wywołują uśmiech, niektóre jak dzieła sztuki, jak muszle, co za bogactwo kolorów, kształtów i jak pięknie je pokazujesz.
Mieszkamy ok. 90 km od Kuźnicy Białostockiej. Idąc na spacer z psem, czy z aparatem do lasu zawsze słyszę policyjne syreny z niedalekiej szosy; to tyle lub aż tyle. To wycie jest jak jakiś alarm. Jadąc do Białegostoku mijamy samochody policyjne i wojskowe.
Las lub ogród, i ogólnie przyroda, naprawdę wyciszają.
Dziękuję Krysiu 🙂