Cieszą się sójki i ślimaki
Cieszą się sójki i ślimaki. Każde z nich ma swoje eldorado. Obrodziły przecież i żołędzie, i grzyby.
Sójka, jak majestatyczny husarz, mknęła w przestworzach z cennym żołędziem.
Sójka
Czasami przypominała nieco wybrzuszoną torpedę 🙂
Kursowała w kółko: tam i z powrotem.
Ale czas także ciągle pędzi. Dni robią się krótsze i chłodniejsze, a dojrzałe owoce opadają. Jest to pracowity okres dla sójek. Chowają żołędzie gdzie się da: w zakamarkach kory, dziuplach, opuszczonych gniazdach, pod korzeniami drzew. Rzadko przecież opuszczają swoje rewiry. Najczęściej robią to młode osobniki poszukujące swojego miejsca na Ziemi. No i ostre zimy przeganiają ptaki nieco na południe lub zachód.
Moja zalatana sojka nie zwracała uwagi na pogodę. Było pochmurno, spadło ciśnienie, powinno się jej nie chcieć 😉 Robiła zapasy, bo tak trzeba .
A żołędzie dopisały!
Dąb szypułkowy
Podobnie, jak grzyby w lesie.
A na grzybach żerują czasami ślimaki nagie. Czyli takie bez muszli w której mogą się schować.
Małego ślimaka na kurce nie zauważyłam i niechcący dotknęłam go przy wyjmowaniu owocnika. Zwierzątko zaczęło się przemieszczać, wiec grzyb wsadziłam w mech i obserwowałam. Ślimak wcale się nie ślimaczył 🙂
Zdekonspirowany maluch szybko schronił się w gąszczu mchów. Cała akcja trwała minutę i pięćdziesiąt sekund. Mógł być maratończykiem, bo nic nie dźwigał na grzbiecie. Ale skoro nie miał ochronnego domku, to musiał szybko szukać cienia i wilgoci. Coś za coś.
Skoro jest wilgoć, to i pojawiły się wreszcie moje kołpaki – obiecałam o nich napisać Czarkowi 🙂
Moje dwie gromady, umiejscowione w odległych od siebie miejscach, wysypują się zawsze w październiku. Chociaż podobno powinny to czynić już od maja. Grzyby te trochę mi się kojarzą z czubajkami kaniami- także mają gładki jasnobrązowy wierzchołek kapelusza i odstające łuski – u młodych białawe, u starszych brązowiejące. Powinniśmy zbierać takie, które dopiero się pojawiły – walcowate, z kapeluszem przylegającym do trzonu i białymi blaszkami.
Czernidłak kołpakowaty
Starsze osobniki czernieją od dołu i nie nadają się do jedzenia, bo robi się z nich ciemna maź.
Młode, jeszcze nieotwarte kapelusze są bardzo smaczne. Można je dodawać do zup, sosów, smażyć w cieście lub przyrządzać tradycyjnie: same na maśle (do posmakowania), z cebulą plus ewentualnie jajko. Ja zawsze preferuję wersje najprostsze, czyli te ostatnie. I w tym tygodniu tak je degustowałam.
Przytoczę jeszcze tekst Wiesława Kamińskiego z „Encyklopedii grzybów w Polsce”: W Europie czernidłak był wykorzystywany głównie do leczenia hemoroidów. Ma także korzystny wpływ na przebieg cukrzycy i towarzyszące jej objawy: …. (dopiero po długotrwałym zastosowaniu leku sporządzonego z czernidłaka). Eksperymenty prowadzone w Chinach wykazały zupełne zatrzymanie narastania guzów nowotworowych po zastosowania wyciągu z czernidłaka kołpakowatego.
Nie należy jednak wpadać w jakąś gloryfikację tego grzyba i koszami wynosić go z lasu. Wiele cennych gatunków rośnie obok nas, jak chociażby pospolity dziurawiec z królestwa roślin. Zielarz Witold Poprzęcki określił tę roślinę najcenniejszym zielem naszej flory.
Delektujmy się czernidłakiem kołpakowatym i miejmy miłą świadomość, że dobrze wpływa na nasz organizm 🙂
4 komentarze - Cieszą się sójki i ślimaki
Komentarze zostały wyłączone.
Fotki fajne ,znowu porcja wiedzy niezbędnej ,od razu barwniej .
Ładnego dnia Halinkeczka 🙂 .
Jest barwnie – coraz więcej złoci i brązów. I te kolory, nawet w taką jesienną szarugę jak dziś, ocieplają krajobraz. Pozdrawiam 🙂
Fantastyczna relacja fotograficzna ucieczki ślimaka z kurki. Piękne mackro. U mnie tez sójki zapracowane i strasznie rozdarte. Pozdrawiam.
Mnie też jego tempo zaskoczyło 🙂
Fajnie określiłaś sójki: strasznie rozdarte. Nie ma ptaków śpiewających i bez ich wrzasków las byłby bardzo smutny.
Dziękuję i także pozdrawiam 🙂