Czarne ptaszysko

Pokrywa śnieżna nadal jest gruba, ale słońce świeci coraz dłużej i intensywniej. I pojawiają się kolory 🙂

Puszcza Knyszyńska

Ciepło uwalnia drzewa spod panowania śniegu.

Puszcza Knyszyńska

A w środku lasu tworzą się malownicze wzory.

Puszcza Knyszyńska

Widoki tak ośnieżonych świerczków są już wspomnieniem.

Puszcza Knyszyńska

I trochę jeszcze do tych lutowych, i nieco wcześniejszych, wspomnień wracam.

Mijałam, brnąc w śniegu, powyższy zagajnik świerkowy. I raptem, zupełnie nieoczekiwanie, usłyszałam jakąś gwałtowną szamotaninę i łomot. W górze, przede mną, jak grom z jasnego nieba, zmaterializowało się duże, wielkości gawrona, czarne ptaszysko.  Sfrunęło z sosny z białym paskiem, oznaczającym granicę zrębu.

Puszcza Knyszyńska

Zbudziłam mieszkańca sosnowej dziupli. Wiosną, w marcu i kwietniu, często go widywałam w tej części lasu. Samiec, z czerwoną czapeczką (samica ma tylko czerwoną plamkę na potylicy), charakterystycznie odginający głowę do tyłu.

Dzięcioł czarny

Dzięcioł czarny

Dzięcioł czarny

Przez cały rok słyszałam jego pokrzykiwania, melodyjne lub skrzekliwe, ale zawsze bardzo głośne. A minionej jesieni mogłam go nieco dłużej poobserwować.

Byłam na spacerze z naszym głuchawym i ślepawym Foxem.  Bez aparatu, żeby skupić się na nim, a przy okazji na samym lesie, a nie na fotografowaniu. Pies nadal ma świetny węch, więc w miejscach, gdzie pojawiają się zwierzęta biorę go na smycz.  Inaczej popędziłby w chaszcze i, wyłącznie sobie, zrobiłby krzywdę. W pewnej chwili Fox zlokalizował nowy zapach i zaczął intensywnie go badać; ja stanęłam przy nim, i tak wspólnie znieruchomieliśmy na ścieżce 😉

A po chwili, z jej boku, czyli z głębi lasu, usłyszałam ten dźwięczny zaśpiew. I kilka metrów przed nami, na sośnie, wylądował dzięcioł czarny. Opukiwał to pień, to gałąź, ale tak bez większego przekonania. Przeleciał na kolejne drzewo, bliżej nas, i znowu jakoś wcale nie zaangażował się w żerowanie. Postukał tu i tam, po czym zerwał się i poleciał z powrotem tą swoją wcześniejszą, leśną trasą.

Fox ciągle prychał i wąchał, słoneczko świeciło, obserwowałam drzewa i nadal twardo tkwiliśmy w miejscu. Nie minęło wiele czasu, a ponownie, tylko już bez wibrującej piosenki, na sosnę rosnącą przed nami sfrunął ten piękny i majestatyczny dzięcioł. Zatoczył koło i wrócił! Na sosnę z białym paskiem, która rosła aż 😉 2 – 3 m przed nami. Ja stałam się już prawie słupem soli, znudzony Fox zaczął dreptać w miejscu, ale nawet jego ruchliwość nie zrobiła na ptaku żadnego wrażenia. Był już bardzo zdeterminowany. Znowu przespacerował się po drzewie i raptem zobaczyłam tylko wystający kawałek ogona … z dziupli, którą dopiero teraz zauważyłam. Ptak zanurkował do niej, chwilę go nie było, potem wyjrzał i zlustrował otoczenie, a także te ciągle sterczące, ale wyraźnie nieszkodliwe obiekty i … wreszcie zapadł w upragnioną, popołudniową drzemkę. Tak sądzę, bo postaliśmy jeszcze kilka minut i nic już się nie działo.

A może mnie kojarzył ze wcześniejszych wędrówek i spotkań i dlatego potraktował tak tolerancyjnie?  😉

Później, przechodząc tą trasą zawsze zerkałam na dziuplę i nasłuchiwałam. W końcu zwątpiłam, że ptak nadal wykorzystuje ją jako schronienie. Ale hałasując w zmrożonym śniegu, niechcący, obudziłam śpiocha z kolejnej popołudniowej, a może już nocnej, drzemki 🙂

 

4 komentarze - Czarne ptaszysko

  1. jerzy pisze:

    Narracja do zdjęć jest bardzo ciekawa, a czarny dzięcioł przepiękny. Serdecznie pozdrawiam.

    1. Halina pisze:

      Tym razem ta narracja jest nieco dłuższa, ale czasami mam ochotę powiązać ze sobą fakty, opowiedzieć historię bardziej zaobserwowaną niż udokumentowaną zdjęciami. A ten dzięcioł naprawdę robi wrażenie 🙂 Pozdrawiam.

  2. Debra pisze:

    Zawrzeć znajomość z dzięciołem! Stałaś się jakby częścią lasu, skoro ten czarny uznał Cię za ‚nieszkodliwe obiekty’ ;-))))) Poproszę więcej leśnych opowieści.

    1. Halina pisze:

      Wystarczy zachować w lesie ciszę i przestać wiecznie się śpieszyć 🙂
      Dziękuję Krysiu za tę nieustanną motywację – naprawdę tak myślę. Większość ludzi odbiera świat wyłącznie obrazami – bo tak jest szybciej; dobrze, że są jeszcze tacy, którzy lubią czytać.

Komentarze zostały wyłączone.