Dzicza mama
Na powitanie obszczekał mnie koziołek. Skrył się w wysokich trawach i zupełnie go nie zauważyłam. Głośno wyraził niezadowolenie z mojej obecności i popędził w stronę lasu. Tam stanął i przez ok. 20 sekund przyglądaliśmy się sobie – ja przez wizjer aparatu 🙂
Sarna, kozioł
Potem zobaczyłam zarys czarnego zadu i nóg oraz machający się ogon.
To coś się cofnęło i zaczęło się wychylać coś innego.
Rezolutny maluch, pokazał się w całej okazałości.
Dzik, warchlak
Zaczął nawet maszerować w moim kierunku. Nie ruszałam się z miejsca. Nie chciałam, żeby zapiszczał ze strachu. Gdzieś była locha i mogły ją ponieść emocje.
Na szczęście pasiak zmienił plany i na razie zrezygnował z poznawania świata.
No i pojawiła się ona!
Dzicza mama naprawdę wyglądała dziko. Oglądałyśmy się vis-a-vis przez kilka sekund. Stałam nieruchomo udając drzewo 😉 i oczywiście robiąc zdjęcia.
Dzik, locha
Powoli sprawdziłam, czy w kieszeni mam gaz pieprzowy (którego efekt i tak byłby po fakcie), a ona bez pośpiechu cofnęła się w zarośla. Czy się bałam? Byłam zaniepokojona, ale u mnie zawsze dominuje ciekawość.
Głośno szurając ruszyłam przed siebie. Trzask łamanych gałęzi po lewej stronie drogi oznajmił, że dzicza rodzina oddaliła się.
Nieco dalej słońce pięknie podświetliło łan łubinów.
Łubin trwały
Pobocze drogi przybrało kolor lawendowy. Zakwitł dzwonek rozpierzchły
Dzwonek rozpierzchły
Na kwiatach świerzbnicy polnej pojawiły się motyle.
Przestrojnik jurtina
„Na gałązce usiadł ptak …” 🙂
Pokrzewka cierniówka
Wokół mnie był coraz większy ruch.
8 komentarze - Dzicza mama
Komentarze zostały wyłączone.
Nie lubię spotkań z pięknymi warchlaczkami. Sprawia to obawa przed ich mamusią 🙂
Zwierzę nie zaatakuje człowieka, gdy ma możliwość bezpiecznego odwrotu. Czasami atakuje z zaskoczenia i strachu. Staram się o tym pamiętać 🙂
Locha może zaatakować pierwsza. Oczywiście w obronie swojego warchlaka. Tak, że wolę się trzymać od malców z daleka 😉
To spotkanie nie było zaplanowane.
Podobno dziki (a zwłaszcza locha z młodymi) mają swój dystans ucieczki – każdy własny. Gdy uznają, że go przekroczyliśmy i nie zdążą uciec – atakują. Ale nie można też uciekać, odwracać się tyłem, wykonywać gwałtowne ruchy. Mogłam więc tylko stać i obserwować. A jak wówczas nie robić zdjęć 🙂
Czuję przed nimi ogromny respekt. Maluchy sa śliczne i pocieszne ale mamuśka… waga ciężka i charakterek.
Też czuję respekt. Ale i tak nigdy się nie wycofam, bo zawsze bym żałowała.
Dzielna Dziewczyna . Zuch i jaka ciekawa świata i opanowana. Znajomość zwyczajów zwierzęcia daje możliwość wyjścia ze spotkania cało z wrażeniami po przygodzie . 🙂 Ale się rozpisalam .:)
To byłaby niedokończona historia. A mnie właśnie zawsze zżera ciekawość – co się jeszcze wydarzy?