Greckie ptaki … prawie jak w Puszczy
Greckie ptaki … prawie jak w Puszczy … lub na jej obrzeżach. Chociażby ta skrzecząca mądrala ze swoją rodziną 🙂
Sroka
Dlaczego właśnie Grecja?
Akceptuję nasze małośnieżne zimy i nie zawsze gorące lata. Kocham mgły i starcia frontów atmosferycznych. Nie przygnębiają mnie szarugi, które już nie są tylko jesienne. W każdej pogodzie szukam plusów i ją wykorzystuję. I już pod koniec roku … niezmiennie marzę o Grecji. I nie chodzi o jakąś plażę czy morze – pływam nędznie, a leżeć plackiem nie lubię. Chyba podświadomie brakuje mi tej stabilizacji pogodowej i tak kapryśnego u nas słońca.
Nie lubię upałów, więc zawsze wybierałam maj lub początek czerwca. I z aparatem krążyłam wszystkimi okolicznymi ścieżynami i drożynami. Najlepiej o świcie, gdy jest jeszcze mało ludzi i można coś wypatrzeć. Chociażby tę czubatą i zaokrągloną ptaszynę 🙂
Dzierlatka
A z dzikiej gruszy każdorazowo witał mnie trzeszczący głosik. Jego właściciel tak był zajęty śpiewem, że ignorował towarzyszącą mu smakowitą plejadę 🙂
Potrzeszcz
Czasami usadawiał się na jakiejś trzcinie, gdyż nieco dalej droga biegła przez podmokle łąki.
Tam też spotykałam kolejne niepozorne maleństwo.
Rokitniczka
Fotografując mikołajki nadmorskie natknęłam się na ptaka typowego dla wybrzeży.
Sieweczka morska
A to kolejny gatunek z tej grupy.
Mewa srebrzysta
No i rozterka: sprawdzić czy nie sprawdzać 🙂
A na drodze, którą turyści idą na plażę często urzędowała znajoma gromadka. Może były tam jakieś okruchy?
Wróbel domowy
Potem zauważyłam, jak bardzo wróble są przedsiębiorcze. Proszę popatrzeć, czyje mieszkanie zaadoptowały na swoje! Para ptaków systematycznie kursowała tam i z powrotem.
A takie gniazda wcale nie były rzadkim widokiem. Często widziałam je na ścianach niewielkich, rodzinnych hoteli. I nie było widać śladów ich usuwania.
Jaskółka dymówka
W tym przypadku rodzice naprawdę chowali maluchy pod kloszem 🙂 Lampa stała przy przystanku autobusowym w niewielkiej miejscowości.
Jaskółka oknówka
Prawie na peryferiach zabudowań, na ławeczce, przycupnęło takie kontrastowo ubarwione stworzonko.
Białorzytka
Z przewodu elektroenergetycznego zerkał do mnie zaintrygowany łepek. Tak, tak, to była reakcja na skierowany w jego kierunku obiektyw 🙂
Szczygieł
Na przydrożnej palmie coś znajomo postukiwało. Na palmie! W pierwszej chwili myślałam, że jest to dzięcioł duży. Mój osobnik miał jednak biały policzek i analogicznie zabarwiony bok głowy.
Dzięcioł białoszyi (dzięcioł syryjski)
Ten lubiący ciepełko mieszkaniec lasów liściastych zaczyna już powoli kolonizować Polskę.
A pewnego popołudnia słychać było przenikliwe głosy. I na skraju polnej drogi pojawiła się egzotyczna para. Podobno były hodowane w jednym z klasztorów i z czasem zdziczały. Szczególnie często odzywały się o świcie i zmierzchu.
Niezwykle barwny „on” …
Paw
…. i skromna, ale bardzo elegancka „ona”.
Gdy pewnego ranka błąkałam się po gaju oliwnym usłyszałam charakterystyczne „ududud, ududud”. Drzewa oliwne przypominają sylwetką i liśćmi wierzby i może stąd te zbliżone upodobania naszych i greckich ptaków. Nie udało mi się sfotografować go na drzewie, ale po pewnym czasie przysiadł na drucie.
Dudek
Z kolei na skraju drogi, w pobliżu kępy zadrzewienia, prezentowały się znajome czarne sylwetki z pomarańczowożółtymi ornamentami 🙂
Kos
Na koniec ptak, którego spotykałam i fotografowałam tak często, że stał się dla mnie prawie symbolem Grecji. Jego głośne „kraaa, kraaa” słychać było już o świcie, oczywiście z najwyższego punktu.
Wrona
Patrolował zabytkowe mury …
… i miejskie trawniki.
No i jasno dawał do zrozumienia, że jest u siebie i czeka na pełną obsługę 🙂
I wygodnie, i na świeżym powietrzu – każdy tak lubi 🙂
8 komentarze - Greckie ptaki … prawie jak w Puszczy
Komentarze zostały wyłączone.
Po pierwsze to powiedz gdzie polecasz wybrać się do Grecji, żeby mąż mógł popływać w morzu, a ja nacieszyć się przyrodą. I bezpiecznie pozwiedzać bezludzia.
Białorzytki nigdy nie widziałam. A te wróble to wspaniałe ptaki i potrafią się świetnie przystosować.
Polecenie jakiegoś miejsca nie jest taką prostą sprawą. Sama jeszcze nie znalazłam takiego, które by mnie na tyle zauroczyło, że chciałabym ponownie tam wrócić. Każda z wysp lub półwyspów (Rhodos, Lefkada, Chalkidiki – Sithonia) miała plusy i minusy. Spotkałam jednak osoby zachwycone Kefalonią i Zakhyntosem. Zwłaszcza tą pierwszą wyspą, że jest taka naturalna i niezadeptana. I też o niej myślimy.
Zawsze dokładnie czytamy opisy oferty, oglądamy mapę, przeglądamy opinie (wypowiedzi o jedzeniu to najczęściej wybrzydzania malkontentów). Opinię o hotelu sprawdzamy jeszcze na wiarygodnej stronie https://www.holidaycheck.pl/. Szukamy także dodatkowych informacji o danym miejscu. No i staramy się wybierać last minute, bo to taniej. Pisałam już, że nasze miesiące to maj i początek czerwca. Potem robią się upały, mniej dzikich roślin kwitnie, za to zjeżdżają się tłumy ludzi.
Jeśli mogę jeszcze w czymś pomóc, to pisz 🙂
Dzięki. Nam tez odpowiadają takie miesiące z racji mniejszych tłumów. Będę czekać na Twoją opinię to wyspie o której piszesz. Bo na razie się nigdzie poza ojczyznę nie wybieramy, ale może za rok czy dwa:)
Jeśli tam będziemy, to z pewnością podzielę się wrażeniami 🙂
Oooch, jak miło było przeczytać taką ciepłą relację w chłodny, marcowy dzień:).
Doskonale rozumiem, też nie lubię leżeć plackiem (chyba że w hamaku z książką albo na „popasie” w czasie wędrówki; nad morzem kocham zasuwać kilometry po plaży i wyglądać jakichś ptaków morskich :D) i również myślę, że to kwestia klimatu. O wiele milej się wędruje, kiedy jest przyjemnie ciepło;).
Świetnie złapane zaroślaki! Ile to człowiek się czasem namęczy przy takich…
I bardzo spodobał mi się fragment o dudku:)
Natomiast wrony już zawsze kojarzyć mi się będą z Warszawą i Wrocławiem.
Pozdrawiam:)
Dziękuję i cieszę się 😀
Też zawsze mam ze sobą książkę i lubię ją czytać delektując się jakimś widokiem 🙂 A wędrówka plażą to sprawa oczywista i super przyjemna. Ja jeszcze o świcie (a świt tam ma normalną temperaturę) lubię penetrować wszystkie okoliczne drogi i dróżki. Prawie nie ma ludzi, a są ptaki.
Oooo tak! Świty w „cieplejszych krajach” to jest coś:)!
Jakie książki czytujesz (w podróży lub nie-podróży)? 😉
Jako oderwanie od rzeczywistości – m. in. sporo thrillerów i sensacyjnych. Ale zawsze są książki przyrodnicze – ostatnio „Sekretne życie drzew” i „Nieznane więzi natury” Petera Wohllebena.