Kraina szronu i lodu
Kraina szronu i lodu objawiła się po gwiaździstej i mroźnej nocy.
Jak na skrzydłach pędziłam do lasu, a on był naprawdę bajkowy.
Panoszyły się subtelne koronki, pastelowe kolory i prześwietlenia.
Gałęzie świerkowe pokrywały misterne igiełki lodu, …
… a sosnowe były nimi prawie przyduszone.
Przyleśne zabudowania jakby zagubiły się w bieli.
A zawsze bagnista leśna ścieżka dziwnie chrzęściła, skrzypiała i kruszyła się. Utworzyły się na niej malownicze kryształy lodu włóknistego.
Jeszcze dłuższe i piękniejsze lodowe igły znajdowały się na obrzeżach kretowisk.
Wodopoje saren wyglądały, jak jakieś dzieło artystyczne, ale dla zwierząt, niestety, nie były już dostępne.
Na dzikich jabłoniach wisiały jakby świąteczne bombki.
Na jednej z nich była prawdziwa ptasia stołówka. Same smakołyki: i jabłka, i białe nibyjagody jemioły. Z pewnością zlecą się różne drozdy i jemiołuszki.
Inne owoce także wyglądały dekoracyjnie 🙂
Ligustr pospolity
Głóg jednoszyjkowy
Śnieguliczka biała
Przy tych ostatnich zakrzaczeniach zmaterializował się kocur, taki nieco pod kolor 🙂 Był dostojny i ignorował mnie całkowicie. Na moje przymilne „kici, kici” odrobinę odwrócił głowę w stronę obiektywu, ale mnie nie zaszczycił spojrzeniem.
No i taka esencja oszronionego piękna: różane zarośla.
Oszroniona kraina wygląda tak magicznie!!!
„… ale z drugiej strony…”
Rację miał mleczarz ze „Skrzypka na dachu”: zawsze istnieje ta druga strona 🙁 Zwierzęta, bynajmniej, nie cieszą się tym zjawiskiem pogodowym : mają utrudnione zdobywanie pokarmu i wody. Z reguły jednak nie trwa ono długo, co ludzi nie znudzi, a mieszkańców lasu uraduje 🙂
6 komentarze - Kraina szronu i lodu
Komentarze zostały wyłączone.
Piękna zima w puszczy .:) I 2’str. Ale e przygodzie Wszystko ma sens .
Pozdrawiam Halinka z zaśnieżonego Torunia 🙂 .
U nas też dzisiaj zaśnieżyło, z czego bardzo się cieszę. Czyli pozdrawiam zimowo, ale absolutnie nie chłodno 🙂
Piękne zdjęcia .
Bardzo mi miło i dziękuję 🙂
Szron pięknie ozdobił puszczę. Martwi mnie jedynie Rudasek …a może on przymarzł 😦
Rudasek biegł do mnie z niedalekiego domostwa. Miauczał z zachwytu, że widzi potencjalnego głaskacza. Obraził się, bo nie zawarłam bliższej znajomości. A ja obawiałam się tego, bo już raz chodziłam z aparatem i kotem i bałam się, że wyprowadzę go na jakieś odległe manowce. Kot nie planował zamarznąć, bo po demonstracji swojego niezadowolenia zaczął się czaić na jakieś gryzonie wśród traw ( na pewno nie na ptaki, bo bym go pogoniła). Czyli ma dom i nie zamarzł 🙂