Piękna chwila
Było dobrze po 16. Przystanęłam na leśnej drodze, żeby posłuchać cichutkiego świergotu ptaków oraz werbli dzięciołów, …
… później wykonałam 2-3 kroki i błyskawicznie znieruchomiałam – z lasu wysunęła się sylwetka wilka. Spojrzał na mnie i spokojnie przeszedł na drugą stronę drogi. Aparat wisiał na szyi, ale ja chciałam patrzeć. Chwilę potem, jak duch, pojawił się drugi wilk; ten przystanął i utkwił we mnie wzrok. Powolutku podniosłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia – migawka klikała, wilk mnie obserwował.
Wilk szary
Następnie bez pośpiechu i z gracją przeszedł przez drogę, …
… obwąchał nowy teren i dosłownie się rozpłynął.
Od pierwszego zdjęcia do ostatniego minęło 11 sekund. Między nami była odległość 25-30 m. Zdjęcia zostały tylko minimalnie skadrowane, żeby wyprostować linię drzew, użyłam obiektywu 300 mm, czasami ostrość trafiała na gałęzie.
Czy się bałam? Nie. Marzyłam o takim spotkaniu. Dla mnie to była piękna chwila, taki niesamowity dar losu. Czułam wyłącznie radość.
Dlaczego wilki mnie się nie bały? Sądzę, że nieraz mnie widziały. Tymi drogami chodzę często, niejednokrotnie wracam o zmroku. Często stoję, słucham różnych dźwięków, czasami robię zdjęcia, nie jestem zagrożeniem. Pozatem wilki są, tak jak i my, nieco wścibskie 😉
Wiki, na podstawie licznych opracowań, pisze:
I o ironio! – tłem spotkania z tymi najbardziej dzikimi i wolnymi istotami były zrąbane drzewa.
4 komentarze - Piękna chwila
Komentarze zostały wyłączone.
Ależ to piękne zwierzęta!
Wspaniałe momenty. Gratuluję zimnej krwi i uchwycenia tych obrazów.
Chyba też bym się nie bała. W ich oczach nie widać nic złego.
Piękne!
Dla mnie były wcieleniem czujności oraz takie lekkości i elegancji, takie cząstki dzikości; nie do pomylenia z psami, chociaż kocham psy.
Takie spotkanie wyobrażałam sobie wiele razy; nawet wybrałam sobie pewną dziką drogę, na której mogłyby się pokazać :))) Zobaczyłam je niedaleko tego miejsca, ale sceneria była mniej malownicza, chociaż, niestety, typowa dla naszych lasów. Rzeczywistość często ściąga z obłoków, ale i tak niezmiernie się cieszę 🙂
Halinka zdziczała i jest już częścią puszczy. Swoja dziewczyna 🙂 pewnie nie raz widziana (tak jak piszesz Halinka). Pozdrawiam ciepło.
Moje „zdziczenie” zawsze polegało na cichym chodzeniu, przyglądaniu się i słuchaniu. No i lubię miejsca, gdzie są małe szanse na ludzi 😉
Radosnych spotkań Aniu 🙂