Smakosz gryzoni

Z plątaniny malin, rosnących na pograniczu łąki i pola, wyskoczyła sarna – nieoczekiwanie i dosłownie jak z procy; zbudziłam ją z przedwieczornej drzemki. To miejsce zawsze zaskakuje mnie jakąś niespodzianką 🙂

sarna, bieg

A dotarłam tutaj, żeby nazbierać trochę ziół, a zwłaszcza jednego.

Wrotycz pospolity

Wrotycz pospolity

Pospolity to on kiedyś był, teraz aż tak dobrze już nie jest. Trzeba zapamiętywać miejsca występowania tej cennej rośliny i korzystać z niej w sposób umiarkowany – link

Tutaj rośnie na szerokiej miedzy oddzielającej wyżej położone pola od przyleśnych łąk. A po co jest mi potrzebny? Jego naparem zwalczam mszyce na przybalkonowej róży i mirabelce. Idąc do lasu (zwłaszcza wiosną) spryskuję ubranie od kleszczy. Pozatem nieraz kawałek rośliny dodaję do robionych ziołowych herbat, np. mojej ulubionej z dziurawca. W tym roku trochę zagapiłam się ze zbieraniem, ale jeszcze całkiem sporo pojedynczych łodyg kwitło.

Idąc miedzą podziwiałam wzorzyste pająki.

Tygrzyk paskowany

Tygrzyk paskowany

Krzyżak

Krzyżak

A następnie grzybienie kwitnące w śródłąkowym stawie.

grzybienie

Gdy wracałam na łąkę, przechodząc jak najciszej przez wysuszony rów, zauważyłam lisa myszkującego przy ścianie lasu.

lis

lis

Z ogromną przyjemnością obserwowałam to piękne zwierzę zaabsorbowane polowaniem na gryzonie.

lis

Widać było jego wielkie emocje oraz piękną sylwetkę.

lis

lis

lis

Zdobycz łykał błyskawicznie – z nosem w suszącym się sianie – i trudno było podejrzeć jego menu. Jednocześnie był bardzo czujny. Oczywiście usłyszał migawkę pracującego aparatu i co i rusz na mnie zerkał – byłam pod pełną kontrolą 😉

lis

Nazwałam go Czarnołapkiem, bo jego nogi, od połowy, były bardzo ciemne.

lis

Nieoczekiwanie usłyszałam ludzkie głosy dochodzące z pobliskiej drogi gruntowej. Lisek także usłyszał nowe dźwięki i przybliżył się do linii lasu. Polował i obserwował 🙂

lis

Głosy nie cichły i zwierzak zdecydowanie skierował się w stronę lasu. Przemaszerował jak rasowy model, nonszalancko i bez pośpiechu.

lis

I jak go nie podziwiać? 🙂

 

 

5 komentarze - Smakosz gryzoni

  1. Ania pisze:

    Kapitalne spotkanie. Halinka jest częścią puszczy więc i lisek jest spokojny . Info o wrotyczu ciekawe zwl.w kontekście kleszczy. Pozdrawiam ciepło i życzę uroków wczesnojesiennych ( Muszę od nowa wpisać dane ,gdzieś zaniklam) .

    1. Halina pisze:

      Po prostu zawsze staram się chodzić cicho, gdy widzę zwierzaka to od razu nieruchomieję, nie wykonuję żadnych gwałtownych ruchów, nawet aparat podnoszę do oczu na zwolnionych obrotach – i to wszystko 🙂
      Wrotycz w mojej rodzinie znany jest od dawna – tata wspominał, że babcia dodawała go do różnego rodzaju parzonych ziółek.
      Jeden z uroków jesieni – strzyżak jelenica działa już na całego 😉 Serdecznie pozdrawiam Aniu 🙂

  2. debra pisze:

    Zdecydowanie widzę różnice – ‚Twój’ lis jest znacznie większy, to nie jest szczeniaczek, jak ‚mój’. Jest dojrzalszy w ruchach, co widać na zdjęciach. Ma znacznie bardziej puchaty ogon. Czarne łapki to one chyba maja w większości. Ostatnie zdjęcie jest po prostu bajeczne!!!
    Cudownie jest mieć takie kontakty z dzikim zwierzem ;-)))
    Mnie te bursztynowe oczy po prostu upajają zachwytem.

    1. Halina pisze:

      Takie kontakty są dla mnie zawsze źródłem zachwytu. Czuję się w jakiś sposób uprzywilejowana, że mogę podziwiać zdrowe i swobodnie zachowujące się dzikie zwierzę, że ono mnie widzi i nie ucieka. To są szczególne chwile 🙂

      1. Debra pisze:

        Tak, dokładnie tak. Nic dodać, nic ująć 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *