Ucieczka do miasta
Trwa niepohamowana ucieczka do miasta. Mimo warkotu samochodów i wszechobecnych ludzi.
Wystarczył pas zadrzewionego i zakrzaczonego parku, a na sąsiadujących ulicach pełno jest skrzydlatego towarzystwa. Budzącego się o brzasku …
Wrona siwa
… i od razu patrolującego ulice.
Czym miasto tak kusi ptaki?
Jest w nim cieplej i sezon wegetacyjny zaczyna się wcześniej, a zimą tak się nie marznie. Obfituje także w pokarm – owoce drzew i krzewów oraz śmieciowe resztki. Co jeszcze? Większe poczucie bezpieczeństwa? Drapieżniki także przenoszą się do miasta. Mniejsza konkurencja? Kiedyś pewnie tak było, teraz raczej nie. A może chęć zdobycia nowych obszarów i sprawdzenia się w nietypowych sytuacjach? Możliwe, że istnieją takie szalone ptasie osobniki, zdeterminowani ryzykanci, którzy przekazują, z czasem, swoje pomysły na życie potomstwu; i tak to lawinowo leci.
Fletowa piosenka niekoniecznie więc rozlega się z wierzchołka drzewa. I jest znacznie głośniejsza. Żeby przekrzyczeć miejski gwar?
Kos
Dystans ucieczki także zmalał. Nawet wycelowanie obiektywu nie robi wrażenia. W takich sytuacjach leśne kosy błyskawicznie zmykały w chaszcze, drąc się niemiłosiernie. Ostrzegawczy wrzask robił swoje – na jakiś czas las się uciszał. A tutaj – kolejny facet dalej twardo zawodzi swoje trele-morele, i to, o zgrozo, na ziemi! I także udaje, że mnie nie widzi 🙂
Konkurencja międzygatunkowa działa naprawdę bardzo sprawnie – kawka błyskawicznie pogoniła kosa. Dowód jest niezbyt ostry – ja zdążyłam zareagować, autofocus w aparacie nie za bardzo.
Nad parkiem, o świcie, odbywają loty tokowe gołębi grzywaczy. Ptaki wzlatują w górę i głośno klaszczą skrzydłami. Taki piękny spektakl wizualno – dźwiękowy 🙂 Nie fotografuję, wyłącznie patrzę.
A potem, nieoczekiwanie jest ciąg dalszy – bezpruderyjne in flagranti, kilka metrów ode mnie.
Grzywacz
Po emocjonujących przeżyciach ptaki zajmują się poranną toaletą. Niektóre ucinają drzemkę.
Jest i pięknie pozujący celebryta 😉
Nieco dalej, inny gołąb zajmuje się gromadzeniem budulca na gniazdo. Proszę popatrzeć – on nie zbiera gałązek , on je obrywa. Coś niesamowitego!
Inne ptaki także myślą o przytulnym ognisku domowym.
Mewa srebrzysta
I może to zbytnie skupianie się na sprawach związanych z przekazaniem genów, lub zwykła nieostrożność, prowadzą nieraz do tragedii.
Lis rudy, mewa srebrzysta
Aż ręka drgnęła mi z wrażenia – w końcu miejski szczytowy drapieżnik w całej okazałości. W południe, na uliczce, na której co i rusz widać ludzi! Jak zjawa się pojawił i błyskawicznie zniknął z pola widzenia.
Lis skręcił, a ja nie chciałam straszyć zwierzaka biegnąc za nim. Podobno ma młode w okolicy. I to im, ulicami, z takim poświęceniem, dźwiga zdobycz.
8 komentarze - Ucieczka do miasta
Komentarze zostały wyłączone.
To prawda, w miastach jest coraz więcej dzikich zwierząt. U mnie bywają w parkach sarny, norki i inne łaszowate, dziki to standard. Z ptaków to spotkałam w centrum stado jemiołuszek, są kwiczoły, w tym roku pod blokiem mam dzwońca. Długo by wymieniać. Lisy tez są i to w samym centrum.
Dla mnie te tłumy na wpół oswojonych zwierzaków to jest swego rodzaju szok. Oczywiście widziałam je nieraz, ale zawsze jakoś w biegu.Tym razem miałam więcej czasu i mogłam się przypatrzeć.
A w lesie tyle wysiłku trzeba włożyć, żeby uwiecznić ich czujnych pobratymców. Taka zmiana przyzwyczajeń!
Znalezienie dzika w lesie graniczy dziś z cudem. Znalezienie dzika w mieście jest łatwiejsze, niż taksówki w sobotni wieczór:)
Peter Wohlleben pisze, że gdy we Francji zaczynano sezon łowiecki i słychać było pierwsze strzały, dziki na terenach graniczących ze Szwajcarią pędziły do wód Renu i przepływały „za granicę”. W kantonie Genewa przegłosowano zakaz polowań i były bezpieczne. Gdy huki się kończyły – wracały. Może dla resztek naszych dzików miasto jest obecnie taką ostatnią szansą?
Ciekawe 🙂 to wszystko. Migracja z lasów do miast.
Taka nabierająca tempa kolonizacja miast 🙂
No cudnie to opisujesz 🙂
Miejska dżungla, nie ma co.
Cieszę się 🙂 Inne prawa niż w lesie – zwierzaki mają większy tupet 😉