W plątaninie gałęzi
W plątaninie gałęzi kipiało życie: świergot, furkot, błyski piór. A ja zaglądałam przez takie naturalne okienka i czasami było wspólne a kuku 🙂
Czyż (czyżyk)
A żółto-zielone ptaki o spiczastych dziobach były widoczne wszędzie: żerowały w grupie, …
… lub nieco dalej od niej , …
… czochrały się w słońcu …
… i co rusz świeciły brzuszkami …
… lub kontrastowymi grzbietami.
A w radosnym świergocie pojawił się dysonans: smutne, fletowe pogwizdywania.
Oto i wykonawczynie – na babskim wypadzie, przy małym co nieco 😉 Zajadały się kotkami męskimi wierzby iwy – czyli zbieranymi przez nas do wazonów baziami – i w przerwach, gdy dzioby nie były zapchane, wydawały melancholijne odgłosy.
Gil – samica
Nie tylko my lubimy wiosenne nowalijki 🙂
Ileż radości sprawiają takie małe odkrycia 🙂
Zaś trasą od gęstych zakrzaczeń do wysokich drzew śmigały krótkie, pękate sylwetki, z potężnymi dziobami. Ganiały i cykały. Oto jeden z nich, w zabawnym en face 🙂
Grubodziób
A tutaj, już dostojniej, z profilu.
No i pełna prezentacja dzioba, w dodatku otwartego 🙂
Czy było w nim jedzonko, czy to słoneczny refleks w trakcie gadania (czytaj: zgrzytania, skrzypienia)?
Może to była jednak wiosenna serenada?
6 komentarze - W plątaninie gałęzi
Komentarze zostały wyłączone.
Nielichy rejwach:) Może w poniedziałek uda nam się wyprawa do … lasu miejskiego. Niestety na więcej nas nie stać, ale dusza rwie się do przyrody, jak oszalała:)
Dzieje się 🙂 Ptaki są teraz tak ożywione, że wszędzie łatwiej je podejść. Tam, gdzie są bardziej oswojone z widokiem ludzi czasami można zaobserwować fajne scenki – ja zawsze szukam plusów 🙂 A ta chęć bycia na dzikich bezludziach, to taki nałóg bez którego życie byłoby strasznie smętne.
Swietne te Twoje a kuku! Jakbym sama podglądała te ptaszki. Jeszcze tylko ich odgłosów mi brakuje 😉
Marzec i kwiecień to taki czas, kiedy można zlokalizować, jakie ptaki i gdzie lubią przebywać. Potem mają już kurtynę z liści 🙂
Przecudne są te ptaszynki.
I takie naturalne i wzruszające…
🙂
Podzielam tę opinię – zawsze z przyjemnością obserwuję te pełne energii kruszyny 🙂