Leśne grzyby z patelni
Leśne grzyby z patelni to danie, które lubimy, tak od czasu do czasu, zjeść 🙂 I wtedy sprawdzamy zapamiętane miejsca.
Ten grzyb został zlokalizowany w trakcie ostatniego grzybobrania (05.10.2018) na znanym już pniaku sosnowym
Szmaciak gałęzisty (siedzuń sosnowy)
A tak wyglądał na tym samym pniaku dwa lata temu (23.10.2016). Na starość przybiera taki jaskrawy kolor.
Od 9-go października 2014 r. nie jest on już objęty ochroną gatunkową. Zawsze zostawiam fragment owocnika, aby część zarodników kontynuowała linię rodową 🙂
Najczęściej smażymy go na maśle, z dodatkiem tylko soli i pieprzu, żeby poczuć jego charakterystyczny smak.
A w naszym koszyku królowały głównie czubajki. I nie były to dorodne kanie, ale ich mniej okazałe, lecz o podobnym smaku, krewniaczki.
Czubajka gwiaździsta
Jednolicie brązowy garb i mniej więcej gwiaździście rozmieszczone łatki na kapeluszu oraz pierścień, dający się przesuwać po trzonie – a da się, sprawdzałam – to cechy charakterystyczne tego gatunku. Dolne łatki z czasem odpadają – pomagają w tym deszcze – i nasz grzyb stopniowo łysieje 😉
Trochę tych różnych czubajek jest. Edmunt Garnweidner – „Encyklopedia kieszonkowa. Grzyby” – podsumowuje ich przydatność konsumpcyjną: „… wszystkie czubajki o ruchomym pierścieniu są jadalne”. Co nie oznacza, że ktoś o wrażliwym żołądku nie zareaguje na nie jakoś indywidualnie.
A teraz okazy ze wcześniejszych zbiorów.
Jest i nasza urodziwa kania.
Czubajka kania
Trzony są ozdobione typowym zygzakowatym wzorkiem.
Tę młodzież zostawiłam w lesie, żeby góra nieco się rozrosła. Podobno, gdy wstawi się je trzonami do wody, po kilku godzinach kapelusze się wyprostują. Czy nie będą jednak za bardzo napompowane wodą? Z czasem sprawdzę 🙂
Dojrzałe grzyby posiadają, wspominane wyżej, przesuwalne pierścienie (czasami odpadają).
Borowik szlachetny (prawdziwek)
Koźlarz czerwony
U nas powszechnie nazywany jest czerwonołepkiem. Podobno występuje tylko pod topolą osiką. I, o dziwo, tak było! – a tyle jest tych wyjątków od reguły! Grzyby są pod tym względem wyjątkowo nieprzewidywalne 🙂
Opieńka miodowa
Widać charakterystyczne ciemne łuski na kapeluszach, zaś na starszych – brzeg robi się prążkowany.
Podgrzybek brunatny
Czasami zbieram go jeszcze w pierwszej połowie listopada.
Czernidłak kołpakowaty
O nim pisałam już wcześniej.
No i moje grzybowe wyzwania na zaś.
Muchomor czerwieniejący (czerwonawy)
Już sama nazwa dobrze go charakteryzuje – po przełamaniu (uszkodzeniu) miąższ robi się czerwonawy (zwłaszcza w trzonie).
I miałam go w koszyku. I szukałam oraz znalazłam wymówkę – poeksperymentuję, gdy nie będzie natłoku grzybów. Zawsze sprawdzam wyłącznie na sobie – jeden zjedzony owocnik, i tylko ten nowy.
Garnweidner pisze: „Przydatność: jeden z lepszych grzybów jadalnych”. A mnie straszą 😉 jego muchomorze łatki i obrazek z dzieciństwa: widok padłych (odurzonych) much, po daniu zaserwowanym im przez babcię; co prawda była to „potrawa” z innego muchomora – czerwonego.
A tego ostatniego i tak zawsze podziwiam – oczywiście w lesie. Niesamowicie dekoracyjny grzyb! Bez niego nasze jesienne lasy byłyby mniej barwne.
Muchomor (muchomór) czerwony
Nieprawdaż?
4 komentarze - Leśne grzyby z patelni
Komentarze zostały wyłączone.
Bardzo ciekawy przegląd gatunków grzybów. dzięki Twoim zdjęciom znacznie lepiej zapamiętam ich wygląd 😀 Tych rosnących na pniach nigdy nie brałam pod uwagę jako jadalne, ale co ze mnie za grzybiarz? Teraz już nie jeżdżę na grzybobrania, a kiedyś zierałam (znajdowałam) głównie podgrzybki, czasem trafił się prawdziwek, no i muchomory 🙂 Takie to były lasy i czasy. Ubogość gatunków zapewne bierze się z jednorodności drzewostanu (jeździłam do lasów sosnowych sztucznie nasadzonych), prawda?
Ja także zbieram grzyby w lasach sztucznie sadzonych. Niektóre gatunki poznawałam z babcią i tatą. Inne w trakcie rozmów z grzybiarzami. No i wertuję atlasy grzybów. I potem tak jakoś bardziej rzucają się w oczy widziane gdzieś kształty i kolory.
No i nie wiedziałam, że „zierałam” i „zieram” 🙂 – jaka to gwara?
Mam nadzieję, że to zeszłoroczne, gdyż inaczej wpadnę w szał lub popadnę w depresję! Na Warmii w tym roku grzybów nie było w ogóle! PS. Szmaciaka przyrządzałem tylko raz i mam dosyć. Roboty wiele … zbyt wiele:))
Ten rok jest faktycznie prawie bezgrzybowy :))) Ale czubajki gwiaździste i trochę podgrzybków to było i bywa. Większość zdjęć jest z wcześniejszych, czyli jednak ubiegłorocznych zbiorów. A nasze dotychczasowe siedzunie były dziwnie schludne 🙂 Oczekiwałam jakiś podejrzanych lokatorów, a tu tylko trochę ziemi i nawet igieł mało – i się nie przepracowałam 🙂