Pasikonik jak w solarium
Pasikonik jak w solarium chłonął promienie siedząc na rozgrzanym asfalcie. Nie zareagował na zbliżające się rowery, na ruch osób. Wyjęłam aparat z plecaka i podeszłam. I nadal prawie zero reakcji – tylko postawił swoje długaśne czułki 🙂
Pasikonik zielony
Oszołomiony słońcem? W cieplnej ekstazie? Coś z nim nie tak?
Wcale nie chciało mu się przemieszczać i trzeba było go ukierunkować 🙂
A nawet popychać 🙂
W końcu udało się!
No prawie, bo nasz uparciuch zbuntował się i zawrócił 🙂
I trzeba było użyć bylicowego badylka, żeby owada nie uszkodzić, a jednocześnie zapobiec jego samobójczym manewrom.
No i to była chyba ta kropka nad i 🙂 – nasz niemrawiec uznał, że ma dosyć tego molestowania. Błysnęły zielone skrzydła i pasikonik zmaterializował się na chaszczach kilka metrów od drogi. A ten odcinek asfaltu był ich jakąś strefą SPA 🙂 – za moment pogoniliśmy kolejnego, który zachował się akurat prawidłowo, czyli poszybował błyskawicznie.
Nieco dalej, na przydrożu niedaleko lasu, miałam spotkanie z kolejnym prostoskrzydłym – tym razem szarańczakiem (mają krótkie czułki). Skakał i migała niebieskość. Taki kolor występuje na drugiej parze skrzydeł, normalnie schowanej pod przednimi. Przednie skrzydła, podobnie, jak i tylne odnóża, są paskowane i mają kolor podłoża. Sceneria zdjęcia była całkowicie naturalna, bez żadnego podkładania patyków – dla mnie kamuflaż jest niesamowity!
Siwoszek błękitny (trajkotka błękitna)
Na skrajach dróg panoszyły się różowe, czasami zakurzone, łany.
Mydlnica lekarska
Brzegi wysuszonych borów miały już całkiem jesienną dekorację.
Wrzos zwyczajny
A moje, pokazywane wcześniej boćki, znalazłam (6-go sierpnia) jeszcze w gnieździe. Zmężniały, ale były tylko dwa.
Bocian biały
Rodzic dzielnie stróżował na dachu obok.
Gdy wróciłam z pobliskiej łąki młodzież już wybyła z gniazda – w końcu nie siedzi się w chacie w gorący wieczór 🙂 Dorosły ptak konsekwentnie kontrolował otoczenie.
I prezentował się malowniczo.
Na łące zaś, nieco wcześniej, buszował zając. Kicał i coś tam pogryzał. Gdy go podchodziłam, to nie uciekł, ale przykleił się do ziemi i udawał, że go nie ma. Czasami mi się nawet mylił z kretowiskiem obok. Chyba mu się wydawało, że za tymi źdźbłami go nie widać 🙂 Ale nawet w zmroku błyszczały jego szeroko otwarte, czujne oczy.
Zając szarak
I tak go zostawiłam.
8 komentarze - Pasikonik jak w solarium
Komentarze zostały wyłączone.
No teraz to sporo tych skoczków. Tego z błękitnymi skrzydłami fotografowałam dwa tygodnie temu. Fajnie się przemieszczają.
Dzisiaj znalazłam drugie stanowisko siwoszka błękitnego. Na tym opisywanym widziałam go już w ubiegłym roku. I dobrze, że się utrzymuje. Jak leci to zawsze próbuję zobaczyć jego skrzydła, ale widzę tylko kolor 🙂
Zazdroszczę. Kiedy ostatnio usiłowałem nałapać koników w celach wędkarskich, skończyło się to rozpaczliwym pomiotaniem się po łące i tyle:)) Bocianów też zazdroszczę, gdyż po raz kolejny nie dojadę na sejmiki, a planuję to od dekady:)
Czyli musisz wybrać się na asfalt – najlepiej ciemny, tegoroczny, graniczący z trawiastymi przydrożami; i lepiej widać, i owady rozleniwione 🙂
U nas boćków już nie ma. Dzisiaj (16.08) mijałam multum łąk – jest sianowanie, pachnie intensywnie i tylko nie ma tych kroczących ptaszysk. I tego brakuje.
Chyba uratowałaś tego pasikonika. Na tym rozgrzanym asfalcie chyba by się ugotował 🙂
Fajne sa te spotkania z owadami. Nieraz patrzysz i nic nie dostrzegasz, ale gdy się zatrzymać, poświęcić chwilę uwagi, nagle okazuje się, że owady i ciekawe roślinki są wszędzie 🙂
Owady mnie intrygują, ale szczerze mówiąc to jestem w tej dziedzinie totalną ignorantką. Ale takie chwile o których piszesz – zatrzymanie się – pozwalają zobaczyć więcej, a ciekawość mobilizuje do oznaczania. I także w ten sposób poznaję więcej 🙂
A to ciekawe spotkanie :). Może faktycznie pasikonik po prostu się wygrzewał? Na swój sposób chyba każdy lubi słońce ;).
Chyba tak jak wszystkie prostoskrzydłe uwielbia ciepełko i słońce. I taki asfalt jest kuszącą pułapką. A my mieliśmy urozmaicenie wyprawy 🙂