Zimowa bajka
Sypnęło śniegiem i las się odrealnił.
Sypnęło śniegiem i las się odrealnił.
Jest poranek, rosa, a ja idę wąskim korytarzem między sąsiednimi poletkami porośniętym, tak już rzadkimi, że prawie egzotycznymi, kąkolami.
Czerwiec
Późnojesienne grzyby żarzyły się na pniach drzew. Kapelusze lśniły od wilgoci, a ciemne trzony piękne kontrastowały z resztą owocników.
Poranne słońce pobudziło ptaki do radosnych przyśpiewek. Ze wszystkich stron otaczają mnie terkotania, popiskiwania, delikatne dzwoneczki. Sikory gimnastykują się na gałązkach i błyskawicznie śmigają po pniach w poszukiwaniu pokarmu.
Las robi się magiczny.
Nie wyobrażam sobie późnoletniego lub jesiennego lasu bez tych przepięknych grzybów – stanowią jego malowniczą dekorację. Mają także swoich smakoszy. Pozatem w ich sąsiedztwie lubią rosnąć prawdziwki 🙂
Wreszcie go przyłapałam! Gimnastykującego się na świerkowej szyszce i pracowicie wydłubującego nasiona spod łusek. Nie chciało się leniuchowi kuć kory i wyciągać owady 😉
Na łąkach widać rozbrykane sylwetki. Nieco konturowe w zachodzącym słońcu.
Zauważyłam ruch przy siatce oddzielającej uprawę leśną od drogi. Ptaki zwinnie przemieszczały się z gałązek na oka siatki i odwrotnie.
Prawie środek lata. Słońce grzeje, deszcze padają, trwa wielkie owocowanie.