Zaczyna się magia
Zaczyna się magia, gdy słońce zbliża się do linii horyzontu. I wylewa nadmiar złocistości między pnie rachitycznych sosen.
Zaczyna się magia, gdy słońce zbliża się do linii horyzontu. I wylewa nadmiar złocistości między pnie rachitycznych sosen.
Mazurski las zachwycił mnie bogactwem gatunkowym drzew liściastych. A zwłaszcza imponującymi dębami.
Nic nadzwyczajnego, tylko kępy rzeżuchy wyrosły na brzegach jednego z bobrowych rozlewisk. I przyciągały wzrok z daleka. Prawdziwie majowa dekoracja 🙂
Na tle podsychających skupisk kosaćców.
Rozlewiska Bartoszychy były celem mojej wyprawy. Ale także wybuchające przedwiośnie.
Zawsze mnie szokuje taki kontrast kolorystyczny.
Zimowe zimówki są czasami taką mobilizacją, żeby wyjść do lasu – zobaczyć czy znowu są, zrobić kolejne zdjęcia i ponownie coś napisać, mimo, że zawsze zimą o nich piszę 🙂 Urwać (lub nie) garść do jajecznicy. No i nacieszyć się takim radosnym kolorem 🙂
Puszcza w śniegu jest wyciszona i elegancka.
Poświąteczne choinki – ubiegłoroczne, styczniowe – udekorowane były, na krótko, unikatowym śniegiem.
Balansujące na fali ptaki, poszukujące pokarmu, to stały popołudniowy widok nad Bałtykiem. Grudniowe noce są zimne i dużo kalorii trzeba zużyć na ogrzanie ciała.
Słońcem malowane były zamarznięte wody i drzewa. Mróz, palce drętwiały, a tu pokaz barwnego szaleństwa 🙂
Z biegiem Migówki dobrze mi się idzie.